Strony

28.6.14

W sobotę wieczór nie publikuje się postów

Tak przynajmniej wynika z moich statystyk. W soboty zawsze mam najmniej wejść na stronę. Bo w sobotnie wieczory większość z Was, czyli Czytelników mojego bloga, jest zajęta i nie siedzi przed kompami. Znam to z autopsji. Wszak sobota, czyli środek weekendu, to czas na nadrobienie domowych zaległości, sprzątanie, pieczenie ciast, spotkania z rodziną i znajomymi i oczywiście czas na robótkowanie*. :-)  Dlatego zawsze starałam się publikować notki w dni robocze. Co jednak zrobić, gdy akurat w sobotni wieczór najdzie mnie ochota na podzielenie się czymś z Wami? Hm... Teoretycznie można ustawić publikację z opóźnieniem. Ale jakoś tej opcji nie lubię. Piszę zatem w sobotni wieczór, by pokazać Wam mojego ostatniego anioła i kawałek podwórka.

Tym razem anioł (na razie z surowej gliny, jeszcze przed wypałem) ma około 30 cm.  Lepię te moje anioły z gliny szamotowej. Czyli takiej z grubymi wyczuwalnymi ziarnami. Te ziarna trochę utrudniają lepienie szczegółów. Co ja klepię? Porządnie utrudniają! Co jednak zrobić, gdy się baba uprze? ;) Jest to też glina, od której zaczynałam swoją przygodę z ceramiką i ciągle do niej wracam. Mimo że po drodze poznałam kilkadziesiąt rodzajów glin. Bo gliny są bardzo różne. Mniej więcej tak jak różne są nitki - od nici szwalniczych począwszy,  przez kordonki, do przędz wełnianych.

Anioł szamotowy - na razie prawie czarny. Po wypale będzie jasny piaskowy. Chyba że go na kolorowo poszkliwię.


Na aniołach ćwiczę rzeźbienie malutkich buziek. Idzie mi tak sobie.
Bardzo bym chciała dojść do otwartych oczu. Jednak dotychczasowe próby mi się nie podobają i już. Zatem kolejna buźka z przymkniętymi powiekami. Ech!




 A tu już dzwonki, które wiszą przed moją pracownią na podwórku. Im gorsza pogoda, tym ślicznie dzwonią, bo wiatr je wprawia w ruch. Bardzo lubię ich delikatny dzwięk.



Dzwonki moje, rąsia Patysi. 


Również przed pracownią na ziemi stoi kilka moich wypieków. Szczerze mówiąc niewypałów. Poniżej niewydarzony moździerz, który ma źle wyprofilowane dno i nie bardzo się nadaje do ucierania czegokolwiek. Za to jako podwórkowe poidło dla Pana Florka nadaje się znakomicie.


 Pan Florek robił ostatnio za modela naszej Patysi. Nie było rudej kredy, więc Patysia próbowała uzyskać rudy kolor łącząc inne kolory. Rysowanie kredą po podwórku to ulubione zajęcie moich bratanic. Najpierw jest rysowanie, potem jest czekanie na deszcze. Rzecz jasna na deszcze czekają nie ci, którzy rysują. Bo ci, którzy rysują to wręcz przeciwnie! - "Tylko żeby nie padało!" ;)




Kolejny niewydarzony wypiek ceramiczny, który stoi na naszym podwórku, to malowany dzbanek. To były moje pierwsze próby malowania szkliwami. Dzisiaj potrafię już malować szkliwami całkiem precyzyjne wzorki. Na dodatek wtedy cały tamten wypał przegrzałam i wszystkie naczynia z niego są zdeformowane.



No to przeciągnęłam Was trochę po moim maleńkim podwórku i znikam. 

19 komentarzy:

  1. Anioł piękny !!! Dzwonki cudne, wiadomo - czerwone :) Malowany dzbanek bardzo mi się podoba, do twarzy mu z bukietem różnych kwiatków. U mnie już niezapominajki zdążyły się rozsiać :)
    Pozdrawiam słonecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Tereniu! :)))
      A niezapominajki u nas na ogrodzie są co jakiś czas koszone, bo rosną sobie tak zwyczajnie w trawie, dzięki temu odnawiają kwitnienie kilka razy w ciągu lata.

      Usuń
  2. Piekny , romantyczny aniol i zostawilabym go w tej niewypalonej wersji bo taki wlasnie ma urok :-)
    Podworko cudnie ukwietnione-bajka.
    Poz.Dana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dano, dziękuję! Anioła jednak nie pozostawię w tej wersji, bo nie wypalony za jakiś czas się rozpadnie. Mam jednak glinę, która po wypale zostaje prawie czarna, więc może rzeczywiście kiedyś zrobię z niej ciemnego anioła? :)

      Usuń
    2. No szkoda ,ze nie mozna go tak pozostawic moze to wypalanie mu "nie zaszkodzi". Czekam,wiec na ostateczna wersje i na czarnego rowniez, jestem zachlanna pieknych wrazen.
      Poz.Dana

      Usuń
  3. Anioł jest śliczny ;-) a przemyślenia bardzo trafne ;-) Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anioł jest uroczy, a dzwoneczki są ................ Chciałabym takie mieć. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie tam u Ciebie :) Dobrze bym się czuła...
    Anioł podoba mi się, bo raz, że lubię anioły, a dwa, że ma kwiaty - takie proste, najprostsze pięciopłatki, które uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jaki on jest cudny........

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze zakochałam sie w dzwonkach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowicie piękne dzieła !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Anioł będzie cudny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy19:09

    anioł śliczny :-) .... nie ważne kiedy dodasz post :-) i tak przeczytam :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Śliczny aniołek - chciałabym mieć taki uśmiech jak on, bo moje usta nie unoszą się tak ładnie do góry ;P
    Dzwonki mnie zachwyciły, ba - nawet te Twoje "niewypały" wyglądają bosko! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. U Ciebie "wypieki" nabierają zupełnie innego znaczenia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha! Żebyś wiedziała! Zwłaszcza, że te wypieki do 200 stopni to tak średnio mi wychodzą. Zakalce, znaczy się, wychodzą. ;-x

      Usuń
  13. Tak mi się właśnie zdawało że posty w sobotę czytane są w tygodniu. Anioł cudny, buzia bardzo ładna. Pokaż takiego z otwartymi oczami, wysłuchaj opinii czytaczy :) Ach dzwonki, dzwonki i piękne i na pewno pięknie brzęczą

    OdpowiedzUsuń

Komentować każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej. ;)