Strony

8.10.15

Aniołki z masy solnej

A było to tak... E, tam! Co ja się będę tłumaczyć? Z masy solnej zrobiłam.
Kilogram soli, kilogram mąki, woda, dwie ręce...

Aniołki z masy solnej
 Od razu przyznaję się bez bicia,
że nie jest to szczyt moich możliwości. Muszę się jednak przestawić z gliny na masę solną, by osiągnąć zamierzony efekt. Bo tylko z pozoru z gliny i z masy solnej lepi się podobnie. Już pomijam fakt, że od gliny ręce mnie nie pieką, jak od ciasta solnego. Inaczej toto się formuje, inaczej zasycha, inaczej się łączy. No i co najgorsze - glina w czasie wypału się kurczy, a to dziadowskie ciasto w czasie wypieku rośnie! Puchnie! Nabrzmiewa i pęka! Grrrrr!

Aniołki i gwiazdki z masy solnej
 A jeszcze potem, jakby tego wszystkiego było mało, trzeba pamiętać, by nie brać gotowych aniołków wilgotnymi rękami i nie kłaść na mokrym stole. Bo nawet po wypieczeniu zaczynają się od nowa kleić. O wystawianiu na deszcz to już całkiem nie ma mowy! :---(
Nic to! Ja Wam jeszcze pokażę! Ale to nie tym razem, nie dzisiaj. 

Masa solna  - aniołek
Nie, z gliną nie jest łatwiej, nie jest szybciej, nie jest taniej. Ale glinę mam opanowaną, zaś z masy solnej ostatni raz lepiłam jakieś 10 lat temu. Co prawda tego się nie  zapomina, podobnie jak jazdy na rowerze. Ale jak ktoś 10 lat nie jeździł rowerem, to nie wystartuje od razu po przerwie w Tour De Pologne. ;>

Mój sprawdzony przepis na masę solną to:
- 1 kg soli najdrobniejszej,
- 1 kg mąki pszennej
- wody tyle, ile się wchłonie
- czasem dodaję kleju do tapet (rozpuszczam go wcześniej w wodzie)


Najlepiej lepi mi się z masy lekko odleżałej. Kiedyś do barwienia masy używałam farb akrylowych i plakatowych. Tym razem walnęłam z grubej rury i użyłam pigmentów do ceramiki. Wolę nie liczyć różnicy w kosztach. :-x. Ale za to efekt ekstra! :)))
Do domalowania szczegółów użyłam już całkiem zwyczajnie farbek akrylowych. Brakuje mi jednak pisaczków do rysowania buziek. Pędzelkiem to tak sobie...

Aniołki z masy solneja

7 komentarzy:

  1. Loczki fikusne , buzki rozesmiane. Fajnie Ci wychodzą te milusie buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne i wesolutkie są te anielice. Aniu, a może spróbuj nie dodawać drożdży do masy solnej (hi, hi,hi...) to nie będą puchły i rosły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne aniołki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście za aniołkami nie przepadam, ale jak patrzę na Twoje uśmiechnięte stworki to aż mam ochotę sobie polepić (chociaż ostatnio lepiłam też z 10 lat temu jak nie lepiej). Pamiętam, że nauczyłam się w szkole na kółku technicznym - przepisu nie pamiętam, ale zostawialiśmy to do wyschnięcia na parapetach, może wtedy nie urosną. Schły ok tygodnia.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anza, kiedyś to właśnie z dziećmi w szkole robiłam różności z masy solnej i też suszyliśmy na kaloryferach. Po lepieniu w kilku klasach na raz brakowało mi miejsca na kaloryferach, więc dzięcięce ulepiałki leżały wszędzie - na szafach, na szczycie tablicy, na rurach od centralnego! :)))

      Usuń

Komentować każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej. ;)