Nie, nie o frywolitki tym razem chodzi. O patchworki też nie.
Patchworki są stare i przez lata całe wisiały na mojej stronie www, więc
stali bywalcy mojego bloga, a przede wszystkim domu, pewnie je
pamiętają.
O co zatem chodzi? O wieszaczki!
Najpierw obrazki.
Bambusy, won!
Tak, tak. Dotąd moje patchworki wisiały na bambusowych patyczkach. Które to patyczki były z lekka krzywe i wkurzające. I niezbyt ozdobne. Próbowałam szukać odpowiednich wieszaków w sklepach, lecz nic z tego. Próbowałam też namówić jakiegoś majstra na zrobienie na zamówienie takich "koronek", lecz poległam przy ustalaniu ceny. Zwłaszcza że każdy wieszaczek musi mieć inny rozmiar, bo przy szyciu patchworków ani mi w głowie normalizacja rozmiarów.
Aż razu pewnego olśniło mnie, że przecież nie muszę mieć wieszaczków pospawanych, czy polutowanych. Mogę je zrobić taką metodą, jaką biżuteryjki wywijają swoje wrapy (okropna nazwa, ale pewnie wiecie, o co chodzi). Tyle że moje wywijaski będą z grubszego i niekoniecznie ze szlachetnego drutu.
Trochę trwało, nim pomysł zrealizowałam, aż wreszcie się udało. Chociaż to wcale nie koniec, bo z każdym kolejnym wieszaczkiem nabieram wprawy, zapamiętuję, jakich błędów unikać i ... Toć jeszcze sporo moich patchworków czeka na wymianę bambusów na koronki. :)
Summa summarum ręce mi spuchły, a ja siedzę dumna i blada ze swoich "żelaznych" koronek. ;)
Na zdjęciu poniżej jedyny w moim domu wieszaczek kupiony w pasmanterii. (Jolcia, pamiętasz?) I to właśnie on zainspirował mnie do zrobienia prezentowanych "żelaznych" koronek.
Cięcie, gięcie, bez sztancy
Cały sprzęt potrzebny do wykonania takich wieszaczków to:
- cęgi do cięcia drutu,
- kombinerki do wyginania drutu,
- czarna farbka akrylowa i pędzelek.
Jeśli chodzi o kombinerki, lepsze byłyby cążki okrągłe, takie jak do zakręcania oczek przy koczykach. Tylko te do biżuterii są za malutkie.
Potrzebny jest jednak przede wszystkim drut. Jeden mocny na zrobienie wieszaczka właściwego, drugi bardziej miękki do robienia połączeń. Ten mój podstawowy to jakiś stop (tak, tak, wiem, że nie wszystko żelazo, co się nie świeci ;). Drugi drut, ten do łączników, to aluminium.
O co zatem chodzi? O wieszaczki!
Najpierw obrazki.
Bambusy, won!
Tak, tak. Dotąd moje patchworki wisiały na bambusowych patyczkach. Które to patyczki były z lekka krzywe i wkurzające. I niezbyt ozdobne. Próbowałam szukać odpowiednich wieszaków w sklepach, lecz nic z tego. Próbowałam też namówić jakiegoś majstra na zrobienie na zamówienie takich "koronek", lecz poległam przy ustalaniu ceny. Zwłaszcza że każdy wieszaczek musi mieć inny rozmiar, bo przy szyciu patchworków ani mi w głowie normalizacja rozmiarów.
Aż razu pewnego olśniło mnie, że przecież nie muszę mieć wieszaczków pospawanych, czy polutowanych. Mogę je zrobić taką metodą, jaką biżuteryjki wywijają swoje wrapy (okropna nazwa, ale pewnie wiecie, o co chodzi). Tyle że moje wywijaski będą z grubszego i niekoniecznie ze szlachetnego drutu.
Trochę trwało, nim pomysł zrealizowałam, aż wreszcie się udało. Chociaż to wcale nie koniec, bo z każdym kolejnym wieszaczkiem nabieram wprawy, zapamiętuję, jakich błędów unikać i ... Toć jeszcze sporo moich patchworków czeka na wymianę bambusów na koronki. :)
Summa summarum ręce mi spuchły, a ja siedzę dumna i blada ze swoich "żelaznych" koronek. ;)
Na zdjęciu poniżej jedyny w moim domu wieszaczek kupiony w pasmanterii. (Jolcia, pamiętasz?) I to właśnie on zainspirował mnie do zrobienia prezentowanych "żelaznych" koronek.
Cięcie, gięcie, bez sztancy
Cały sprzęt potrzebny do wykonania takich wieszaczków to:
- cęgi do cięcia drutu,
- kombinerki do wyginania drutu,
- czarna farbka akrylowa i pędzelek.
Jeśli chodzi o kombinerki, lepsze byłyby cążki okrągłe, takie jak do zakręcania oczek przy koczykach. Tylko te do biżuterii są za malutkie.
Potrzebny jest jednak przede wszystkim drut. Jeden mocny na zrobienie wieszaczka właściwego, drugi bardziej miękki do robienia połączeń. Ten mój podstawowy to jakiś stop (tak, tak, wiem, że nie wszystko żelazo, co się nie świeci ;). Drugi drut, ten do łączników, to aluminium.
Fajny pomysł na wieszaczki... chociaż ja lubię bambusiki :)
OdpowiedzUsuńMi się już bambusy przejadły chyba. ;>
UsuńPrzede wszystkim to się cieszę, że się pokazałaś !!!
OdpowiedzUsuńBardzo ładne wieszaki, mam kilka ( prezenty, zakupy), ale trzeba się do nich dopasować makatki lub tp.
Ty sobie "wyprodukowałaś" wieszaki wg potrzeb - bardzo fajne !!! Wygięcia wychodzą Ci idealnie.
Moje wełniane makatki zamierzam powiesić na mini - karniszach metalowych ( przyciętymi wg potrzeb) z ładnymi zakończeniami.
Pozdrawiam słonecznie.
Aniu !!! Dziś sobota i udało Ci się opublikować post :):):)
UsuńŚciskam mocno.
Ha! Tereniu, publikowałam tego posta będąc pewna, że pokaże się jak ostatnie dopiero na drugi dzień, a tu masz! Wszystko na opak. :D
UsuńXOXO
A! Pamiętam ten wieszaczek Aniu :) Sama mam kilka, tylko... leżą niewykorzystane :( Moje patchworki w domu wiszą na listewkach. Te małe czasem razem z uszytą "drobnicą" idą w świat ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, Jolu, ten kupny to malutki dość i tylko do tej miniaturki mi pasuje. :(
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja poznaję paczłorek! Ty to jednak jesteś pomysłowy Dobromir, nie ma co. Wieszaczki jak malowane ;-) Lenka
OdpowiedzUsuńLenko, ten paczłorek to mi cały czas o Tobie przypomina. :)))
UsuńTo Ty jesteś teraz Żelazna Lady normalnie!
OdpowiedzUsuńNiom! Dobrze, że nie aluminiowa. ;)
Usuńmozesz być z siebie bardzo dumna-super
OdpowiedzUsuńWszystko już napisane :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się twój pomysł podoba. Też posiadam kilka kupionych wieszaczków, jednak ozdóbki robione przeze mnie nijak wielkością nie chcą się do nich dopasować.
Fajny patent, ale przyznam szczerze, będę tęsknić za bambusikami :)
OdpowiedzUsuńWyekspediować je do Ciebie? ;)
Usuńczasami pomysł musi "dojrzeć", czasami to trwa, ale radość z własnoręcznej roboty- bezcenna
OdpowiedzUsuńI jak kobieta chce to potrafi !!!! Pomysłowa jesteś ,super wieszaki
OdpowiedzUsuńJa już doświadczenia z żelaznymi drutami mam za sobą, ale nie myślałam, żeby takie oryginalne wieszaki z nich komponować... :)
OdpowiedzUsuńSuper pocięłaś i pogięłaś :-) To teraz szykuj takie wieszaczki na ozdoby bożonarodzeniowe - na jakieś bombasy, kalendarze adwentowe...
OdpowiedzUsuń