Wolę herbatę, niż kawę. Nie celebruję jednak jej picia jakoś nadmiernie. Za to mój bratanek i owszem. Jakiś czas temu poprosił mnie o zrobienie czajniczka do herbaty, który byłby szkliwiony tylko z zewnątrz. Takich naczyń do parzenia tego napoju używają w Japonii. Robią je ze specjalnej glinki, która występuję tylko i wyłącznie w jednym miejscu na świecie - w okolicach miasta Yinxing.
Nie mam jej, zatem robię z tego, co mam. A bratanek testuje. Dzisiaj Rafał dostał kolejny czajnik do testowania.
Z nowej gliny i o innym kształcie, niż poprzednio. Bo z tego poprzedniego źle się nalewało. Zobaczymy, co mi powie o tym egzemplarzu.
Nie miałam nigdy w ręku gliny z Yixing. Ponoć toczy się z niej świetnie i co ważne, ma ona minimalny skurcz. Temat jednak powoli mnie wciąga, zatem następne czajniczki zrobię w kształcie bardziej zbliżonym do tych japońskich.
Takie nieszkliwione w środku naczynia używa się tylko i wyłącznie do parzenia herbaty i to najlepiej tylko do jednego gatunku. Ale o tym może następnym razem.
Jestem eksponatem muzealnym ;)
Jeśli w najbliższych dniach zbłądzicie w okolice Zielonej Góry, to zapraszam do naszego skansenu na Ginące zawody, gdzie znajdziecie mnie wśród wielu twórców ludowych, z lekka ubabraną gliną.
Nie mam jej, zatem robię z tego, co mam. A bratanek testuje. Dzisiaj Rafał dostał kolejny czajnik do testowania.
Gliniany czajniczek do herbaty
Z nowej gliny i o innym kształcie, niż poprzednio. Bo z tego poprzedniego źle się nalewało. Zobaczymy, co mi powie o tym egzemplarzu.
Nie miałam nigdy w ręku gliny z Yixing. Ponoć toczy się z niej świetnie i co ważne, ma ona minimalny skurcz. Temat jednak powoli mnie wciąga, zatem następne czajniczki zrobię w kształcie bardziej zbliżonym do tych japońskich.
Takie nieszkliwione w środku naczynia używa się tylko i wyłącznie do parzenia herbaty i to najlepiej tylko do jednego gatunku. Ale o tym może następnym razem.
Jestem eksponatem muzealnym ;)
Jeśli w najbliższych dniach zbłądzicie w okolice Zielonej Góry, to zapraszam do naszego skansenu na Ginące zawody, gdzie znajdziecie mnie wśród wielu twórców ludowych, z lekka ubabraną gliną.
Miłego dnia!
Anna
No nooo.. Rafał, a raczej już Pan Rafał, to ciekawy człowiek być musi. Celebruje picie herbaty! Hmmm... młody człowiek i z takim pomysłem wyszedł. Czajniczek do herbaty w środku nieszkliwiony. Sama jestem ciekawa smaku tej herbaty. Myślę, że dopiero po kilku lub nawet kilkunastu zaparzeniach w czajniczku ta herbata zaczyna smakować. Chyba czajniczek musi nabrać "herbacianego smaku". O to chyba chodzi w tym nie szkliwieniu, co?
OdpowiedzUsuńJa też lubię herbatę parzyć w czajniczku :)
Pozdrawiam AniuKoroneczko i... Rafała też, jak się da pozdrowić ;) Pamiętam jak szył patchwork!
Jolciu, zaczyna się od tego, że przez dwa dni gotuje się taki czajniczek w herbacie, żeby wygotować wszystkie mikrodrobinki i gazy z nieszkliwionej gliny i nasączyć go herbatą. Potem cały czas trzeba często z niego korzystać, by nie stracił swoich właściwości. To się nawet nazywa "hodowaniem czajniczka", czy jakoś podobnie.
UsuńCo do Rafałkowego patchworku, to wiesz, że on go ma ze sobą na stancji? Nie może się z nim rozstać. :) Pozdrowienia, oczywiście,przekażę! :))
Ahh marzenie...
OdpowiedzUsuńA marzenia trzeba realizować. :)
UsuńNo i jak ta herbatka? Bo aż ja nabrałam ochoty :)
OdpowiedzUsuńmika, to tak szybko nie idzie. Właśnie pisałam o tym przed chwilą, odpowiadając na komentarz Jolci. Krótko mówiąc- czajniczek jeszcze dojrzewa. Dosłownie dojrzewa. Hi, hi!
Usuńciekawy czlowiek wyrosnie z takiego mlodzienca ciekawego świata , czekam co dalej z herbatą .
OdpowiedzUsuńBa! Wszak to mój chrześniak! :)))
UsuńSprawę herbaty będę raportować. :D
no, no, no kocham herbatę ale żeby parzyć w takim czajniczku musiałabym zmienić mieszkanie na dom ze studnią i to najlepiej w dziewiczych Bieszczadach - jeśli jeszcze takie są... bo u mnie woda jest, że tak powiem nadająca się raczej do spłukiwania klozetu a nie do parzenia taaaakiej herbaty ;-)
OdpowiedzUsuńuściski dla Ciebie i dla Rafałka - o przepraszam już raczej Rafała :-)
Ech, ten Kraków ze swoim smokiem i smogiem! Reniu, na szczęście u nas woda jest taka, że można pić prosto z kranu.
UsuńNooooo, sama się ciągle łapię, że dla mnie to ciągle Rafałek, a to już poważny mężczyzna. :) Uściski przekażę!
Nooooo, urocze czajniczki :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna ceramika .uwielbiam takie ! Przypomina trochę te znalezione z kultury halsztackiej albo przeworskiej
OdpowiedzUsuńAnia, a my ciągle w biegu, a my ciągle "u siebie" na stoiskach i nie ma czasu zamienić więcej słów. Temat gliny także mnie fascynuje, ale czasu już nie mam w ogóle, żeby się pobabrać w "błocie" ;) A lubię to, oj lubię...
OdpowiedzUsuńAga, po sezonie trzeba by zwołać jakieś spotkanie na szczycie u mnie w pracowni. Wtedy nadrobimy zaległości. :)))
UsuńNiechaj Dzieciątko błogosławi każdy dzień i każdą chwilę.....
OdpowiedzUsuńRadosnych, zdrowych Świąt Bożego Narodzenia
KonKata, dziękuję Ci za pamięć i za piękne życzenia! Niech i Tobie Pan Jezus błogosławi! :)
Usuń