Jakiś
czas temu spotkałam znajomą, panią Renatkę, którą zawsze podziwiam za
eleganckie i świetnie uszyte stroje. Pani Renatka sama szyje swoje
kreacje. Szyje też dla swoich dzieci i dla znajomych. Dokładnie w tej
kolejności. To dzięki rozmowie z nią ostatnio rzuciłam wszystko i
uszyłam sobie za jednym zamachem sukienkę i parę innych drobiazgów.
Najczęściej jednak szycie dla siebie zostawiam na sam koniec, przez co
moja szafa z tkaninami jest bardziej zapchana, niż szafa z gotową
garderobą. I to wcale nie jest fajne!
Osoby zajmujące się rękodziełem można podzielić na dwie kategorie:
- Tych, którzy tworzą przede wszystkim dla siebie, potem ewentualnie dla reszty świata.
- Tych, którzy tworzenie dla siebie odkładają na świętego Dygdy (którego nie ma nigdy).
Niestety, sama najczęściej zaliczam się do drugiej kategorii. (Druga kategoria. Jak to brzmi! Ha, ha!)
Efekt
jest taki, że często szyję coś dla siebie po nocy, w ostatniej chwili,
albo wcale. A potem się źle czuję, bo albo jestem zmęczona, albo źle
ubrana. Sama nie wiem, co gorsze.
Tak naprawdę, jak wiem, że dla siebie mam już uszyte, to dla "reszty świata" jakoś lepiej mi się szyje.
A Wy do której kategorii się zaliczacie?
Nie lubię ciastek w plastiku!
Odkąd zajmuję się ceramiką (idzie już dziewiąty rok), chodził mi po głowie pomysł zrobienia naczyńka na ciastka. Bardzo nie lubię podawać kupowanych ciastek w ich handlowych opakowaniach. Niektóre, na przykład Delicje, mają takie plastikowe rynienki. Za każdym razem, kiedy wyciągam ciastka z pudełka, myślę sobie, że muszę wreszcie zrobić takie coś, ale z ceramiki.Takie coś, co się nada na wszelkie przekąski - orzeszki, daktyle, rodzynki...
Pomysł
po głowie chodził, trudniej z realizacją. Aż do dzisiaj, gdy taka jedna
miła osóbka zażyczyła sobie właśnie takiego naczynia!
Poszłam
zatem dzisiaj do pracowni i od razu zmajstrowałam dwie sztuki - jedną
dla tej jednej, drugą dla siebie. Bo jak nie zrobię od razu również dla
siebie, to przez kolejne dziewięć lat będę wsypywać ciasteczka do
okrągłych misek.
Na
razie obie tacki (dopiero teraz zorientowałam się, że na filmie
nazwałam toto miseczką. Bo też nie wiadomo, jak to nazwać. Tacka? Miska?
Rynienka? Talerzyk? Cudaczek?
Na końcowym kadrze filmu zobaczycie dziwną konstrukcję. Ciekawe, czy
ktoś nie obznajomiony z ceramicznym rzemiosłem domyśli się, co ta
konstrukcja ma na celu?
Moje ceramiczne plany na następne 9 lat
W
ten sposób zostałam zmuszona do realizacji jednego z moich pomysłów,
które kłębią mi się w głowie. Inne z takich ceramicznych zamierzeń,
nabierających urzędowej mocy od lat, to:
- kolorowa jaszczurka na ścianę domu,
- krasnoludki przed domek ceramiczny, który stoi na klombie,
- ptaszki na murek przy bramie,
- kubek na szczotkę do zębów,
- kubek-ociekacz na sztućce,
- zwierzęta i postacie do Szopki na Boże Narodzenie (Świętą Rodzinę już mam),
- nowy siedzący aniołek na okno (stary już mi się znudził, bo siedzi tam już siedem lat).
Żeby nie było wątpliwości - to są rzeczy, które chcę zrobić tylko i wyłącznie dla siebie. Dlatego tak trudno z ich realizacją.
Jak myślicie? Dam radę uporać się z tymi planami w najbliższej dekadzie? :)))
-------------------
DOPISEK
Ponieważ dostałam na maila kilka zamówień, odpowiadam wszystkim za jednym zamachem. Nie, nie realizuję w tej chwili zamówień na swoje wyroby. Cieszy mnie jednak, że się Wam one podobają.
Pewna miła osóbka, o której piszę powyżej, to moja przyjaciółka i miseczkę dostanie za jeden uśmiech*. ;>
Za to mogę przyjechać do Was na warsztaty, o których piszę tutaj: garncarstwo-swiebodzin.pl
i nauczyć, jak samemu zrobić takie coś. :)
-------------------
DOPISEK
Ponieważ dostałam na maila kilka zamówień, odpowiadam wszystkim za jednym zamachem. Nie, nie realizuję w tej chwili zamówień na swoje wyroby. Cieszy mnie jednak, że się Wam one podobają.
Pewna miła osóbka, o której piszę powyżej, to moja przyjaciółka i miseczkę dostanie za jeden uśmiech*. ;>
Za to mogę przyjechać do Was na warsztaty, o których piszę tutaj: garncarstwo-swiebodzin.pl
i nauczyć, jak samemu zrobić takie coś. :)
Jest jeszcze jeden rodzaj rękodzielników. Ja na przykład czasami robię coś dla siebie, a później wychodzi to to z domu, bo się komuś bardzo spodobało. Rynienka nawet pusta będzie atrakcją stołu. Co do Twoich planów, myślę że je zrealizujesz szybciej niż planujesz. : )
OdpowiedzUsuńMysiu, to prawda. Tak też się zdarza, ale ja to podciągam pod robienie dla kogoś, skoro nie umiem utrzymać danej rzeczy dla siebie. ;>
UsuńOoo jakie cudo ulepiłaś! Mnie też mierżą te plastikowe opakowania. A plany cudowne , życzę żebyś szybciej je zrealizowala niż przez 9 lat.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję. Zwłaszcza że o tym napisałam, a wtedy to jeset bardziej zobowiązujące. :)))
Usuńja zdecydowanie zalicza sie do drugiej grupy :]
OdpowiedzUsuńcudaczek na ciastka jest świetny !
a czy do Twojej listy z zamówieniami mogłabym coś dopisać ?
marzy mi się duży kubek na kawę , herbatę - jest tylko jeden warunek :musi być lawendowy :]
pozdrawiam lawendowo
Kinga
Kingo, niestety, teraz nie jest to możliwe. To jest zamówienie, a raczej prośba mojej przyjaciółki.
UsuńPoza tym, wiesz, że nawet nie mam lawendowego szkliwa w pracowni? Ale na pewno gdzież znajdziesz taki kubek dla siebie, bo to teraz modny kolor. Ja tylko zawsze taka na bakier z modą. :)
A ja nawet nie wiem, do której grupy się zaliczam bo najwięcej rzeczy robię do szuflady :)
OdpowiedzUsuńCo do tych plastikowych foremek na ciastka to nazywają się one "wypraski", choć niektórzy mówią "wytłoczki" (blee!) albo "foremki" (fuuu!) :-) Fajny pomysł na domowy "podajnik" do ciasteczek :D i dobry pretekst żeby zawsze mieć w domu ciasteczka xD
Pozdrawiam!
No, popatrz! Taka mała rzecz, a tyle nazw może mieć. :)
UsuńCo do ciasteczek w domu to musowo muszą być! Choć jedno do kawusi codziennie.
A potem boczki rosną. :x
Dotychczas byłam w grupie drugiej . nie robię zbyt wiele , ale i to niewiele z domu zawsze poszło. Teraz robie prawie wylacznie do domu i dla nas. Nie cierpię zamowien , ale czasami robie odstepstwo , na rzecz finansowania w koncu drogiego hobby.
OdpowiedzUsuńTo cos co stworzylas jest super , nie tylko na ciastka , wedline bym w tym podala , albo chleb tez się super ulozy.Na koncu to cos to chyba mam za zadanie nie dopuscic do odksztalcen w czasie suszenia , czy wypalania . Podoba mi sie tez , że wiesz co chcesz , a jak juz wiesz to i na realizację przyjdzie czas . Najgorzej jak ktos cos chce tylko jeszcze nie wie co ;) Miłego dnia .
3nereida, bingo! Glina kurczy się dość mocno podczas suszenia i jeśli teraz by mi się to wygięło, to podczas wypału wygięcie się tylko powiększy, nigdy odwrotnie. Niestety! ;>
UsuńJak coś zrobię, dla siebie, to to jest moje i tylko moje. jeżeli to możliwe - mogę zrobić coś podobnego. Nie lubię zamówień, gotowe rzeczy pokazuję i ktoś zainteresowany może wybrać, przymierzyć i zdecydować się na zakup. Nie sprzedaję haftowanych rzeczy ( bo mało kto zgodzi się na odpowiednią cenę ), natomiast przeznaczam je na prezenty dla osób ceniących rękodzieło. Tylko, że to u mnie dodatkowa działalność ( legalna) i nie stanowi jedynego źródła dochodu, a raczej dofinansowanie mojego hobby.
OdpowiedzUsuńMiseczko-rynienka piękna i na pewno będzie bardzo popularna, bo nikt nie lubi niczego w plastiku na stół stawiać.
Może przy okazji innych "zamówień" zrealizujesz swoją prywatną listę potrzebnych ceramicznych przedmiotów :) Życzę Ci tego Aniu i ściskam bardzo mocno.
Tereniu, w takim razie masz, jak ja to nazywam, samofinansujące się hobby. I tak jest najlepiej! :)))
UsuńCo do realizacji swojej listy, to może nawet w najbliższych dniach uda mi się tego dokonać, póki jeszcze nie mam pracy "w terenie". :)
Bardzo szczątkowo się finansuje, ale każdy grosz się liczy :) Stanowczo za dużo wydaję na te moje "przyjemności" (tutakizaklejony)
Usuń"Cudaczek" na pewno wyjdzie cały i piękny :)
Ja nazywam tę drugą kategorię klubem bosego szewca, sama do niej należę, ale w ramach resocjalizacji uszyłam sobie 3 torebki.
OdpowiedzUsuńKlub bosego szewca - podoba mi się! :)))
OdpowiedzUsuńRynienka na ciacha!;-)))))
OdpowiedzUsuńAle pomysłowe! Coś dla mnie, bo kawę piję w wiadrze (kubas pojemności 750ml) to ciacha mogłabym wcinać z rynny ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizacji planów - ja niestety też dla siebie robię coś bardzo rzadko, częściej bliżsi czy dalsi znajomi proszą o zrobienie czegoś, bo nigdzie nie kupią gotowego i bardzo im zależy na udziergu z pod moich łapek :)
Piękna rynienka! :)
OdpowiedzUsuńIntrygują mnie również krasnale, które zamierzasz wykonać - jestem ich fanką od niedawna :)
Ciekawy pomysł z tym naczynkiem na ciastka :) Jeszcze nigdy się z takim nie spotkałam. Myślę, że goście, którym zaserwujesz ciasteczka będą zachwyceni :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o robienie czegoś dla siebie to często tak mam, że dla siebie po prostu nic mi się nie chce. Zazwyczaj od razu planuję dla kogo robię prezent i wtedy praca wre :)
Wiesz, Sylwuś, że masz rację? Czasem dla kogoś coś zrobić bardziej się chce, niż tylko dla siebie. :)
UsuńBardzo nam się spodobała Twoja propozycja serwowania słodkich przekąsek. :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą mamy dylemat w kwestii Twojego pytania:
- z jednej strony szyjemy różne rzeczy przeznaczone są na sprzedaż w ramach naszej firmy maraArt.pl
- z drugiej strony jeśli trzeba zrobić coś dla siebie, to robimy to wtedy, kiedy jest taka potrzeba, bez zbędnego zwlekania na ostatnia chwilę
Także pozwolę sobie dodać 3 kategorię, która kompromisem łączy obie grupy, lub jeśli wolisz, możesz nas zaliczyć do "wyjątków od reguły". ;)
Pozdrawiamy serdecznie.
i tu zaskoczę szanowną koleżaneczkę :-D
OdpowiedzUsuńja należę do kategorii trzeciej - szyję wyłącznie dla mojej królewny :-D ale też szyję po nocach i w ostatniej chwili :-D
dla siebie nie mam czasu a dla znajomych to tym bardziej :-D
Królewna nieodłączną częścią mamusi jest i basta! :p
Usuńa to coś na ciastka wyszło super!!!!
OdpowiedzUsuńNiom! Choć... E, nie powinno się pokazywać, co jednak nie wyszło. :-x
UsuńNieważne jaka kategoria i tak kołdeka wciąż za krótka
OdpowiedzUsuńHa, ha! Też prawda! :D
Usuń