Na blogu cisza, bo nie mam co pokazywać. Nic nie robię, to i nie mam co pokazywać. W każdym razie takie wnioski mógłby ktoś wysnuć. Błędne wnioski. Często jednak spotykam się z takim błędnym myśleniem. Wy pewnie też. Chodzę rozczochrana, bo na bank nie mam grzebienia. I lusterka. Nie mam? Niech ci będzie Wojtek. Tak, nie mam! Wolno mi! :p
Gliniane butki
Buty zrobiłam. W rozmiarze 4,5. Centymetra, żeby nie było. Namęczyłam się z nimi o wiele bardziej, niż na to wyglądają. Jakbyście jeszcze nie zgadli, co to za buty, to napiszę to wyraźnie drukowanymi literami - to są glany! I będę się tego trzymać, choćbym miała pęknąć. ;P
Potem do tych glanów dolepiłam spodnie i całą resztę. Jak mi popęka w wypale, to...
Cóż! Powiem coś brzydkiego pod nosem, tak żeby nawet kot nie usłyszał i będę lepić od nowa. :)
Bo w wypale co jakiś czas lubi coś sobie pęknąć. Tę damulkę poniżej ulepiłam latem. W grudniu wypaliłam ją na biskwit. No i w czasie wypału odpadł jej kawałek sukienki. :(
Nie, tego się nie da skleić. Nie da się też dolepić nowego do starego. Nie da się nic dolepić do biskwitu, ani nawet do podeschniętego z surowej gliny. Bo glina cały czas się kurczy. Kurczy się w czasie schnięcia (a to następuje już w trakcie lepienia), w czasie wypału na biskwit i w czasie wypału na ostro (czyli tego ostatecznego już ze szkliwami). Świeży kawałek gliny skurczy się bardziej niż coś co już jest choć częściowo skurczone (wyschnięte, wypalone). W sumie gliny mogą się skurczyć od kilku do kilkunastu procent. To dużo.
Tego poniżej to w ogóle nie wiem, czy komukolwiek pokazywać. Ale co mi tam! Zmalowałam, skopiowałam, zerżnęłam prawie żywcem od Eugeniusza Molskiego. Tylko wiecie, to prawie...
Dziękuję, Ci Boże, że dałeś mi talent. Ale dlaczego tak mało? ;)
Gliniane butki
Buty zrobiłam. W rozmiarze 4,5. Centymetra, żeby nie było. Namęczyłam się z nimi o wiele bardziej, niż na to wyglądają. Jakbyście jeszcze nie zgadli, co to za buty, to napiszę to wyraźnie drukowanymi literami - to są glany! I będę się tego trzymać, choćbym miała pęknąć. ;P
Potem do tych glanów dolepiłam spodnie i całą resztę. Jak mi popęka w wypale, to...
Cóż! Powiem coś brzydkiego pod nosem, tak żeby nawet kot nie usłyszał i będę lepić od nowa. :)
Bo w wypale co jakiś czas lubi coś sobie pęknąć. Tę damulkę poniżej ulepiłam latem. W grudniu wypaliłam ją na biskwit. No i w czasie wypału odpadł jej kawałek sukienki. :(
"Nie doszywa się nowej łaty do starego..."
Nie, tego się nie da skleić. Nie da się też dolepić nowego do starego. Nie da się nic dolepić do biskwitu, ani nawet do podeschniętego z surowej gliny. Bo glina cały czas się kurczy. Kurczy się w czasie schnięcia (a to następuje już w trakcie lepienia), w czasie wypału na biskwit i w czasie wypału na ostro (czyli tego ostatecznego już ze szkliwami). Świeży kawałek gliny skurczy się bardziej niż coś co już jest choć częściowo skurczone (wyschnięte, wypalone). W sumie gliny mogą się skurczyć od kilku do kilkunastu procent. To dużo.
I tak sobie stoi damulka w pracowni. Żal wyrzucić, kończyć nie ma sensu... Ech!
Między innymi z powodu kurczenia się gliny problematyczne jest robienie kafelków. Niby co prostszego? Wałkujemy kawałek gliny na plaster, wycinamy kwadraty 10 cm x 10 cm, biskwitujemy, szkliwimy, wypalamy i ... Grzecznie nie napiszę tego, co sobie pomyślałam.
Oczywiście od lat wiem o skurczu gliny. Wiem też, jaki skurcz mają gliny, z których lepię. No i co z tego? Zrobiłam sobie 9 kafelków, które według moich obliczeń miały mieć ostatecznie te 10 na 10. I pasować jako dekory do kafli w łazience.
Gdzie by tu teraz te kafelki...? Może psu przedsionek nimi wykafelkuję? Takimi kafelkami 10,3cm x 10,3cm?
Tego poniżej to w ogóle nie wiem, czy komukolwiek pokazywać. Ale co mi tam! Zmalowałam, skopiowałam, zerżnęłam prawie żywcem od Eugeniusza Molskiego. Tylko wiecie, to prawie...
Dziękuję, Ci Boże, że dałeś mi talent. Ale dlaczego tak mało? ;)
Ale , że jak z 10 cm na 1,3 cm .Dziewczyno odkryłaś j genialna metodę pomniejszania , opatentować by można .
OdpowiedzUsuńAnioły ogromnie mi się podobają , szczególnie ten w trampkach udających glany . Tej damulki to mi szkoda , ale dołóż jej koronkę ,artyście wszystko wolno i pokaż bombki , każdy robi to co sprawia mu przyjemność , ale tą pzryjemnoscia podziel sie z nami , fanami twojego talentu .
Ehe, coś właśnie pisałam o wyciąganiu błędnych wniosków. Napisałam, że te kafelki 13x13 wyszły mi z wyciętych kawałków gliny 10x10? ;>
UsuńBombki jednak poczekają na swój czas. Tak chociaż na lipiec. Hi, hi!. Tymczasem może jakiegoś baranka do pokazania wysupłam? :)
Aaaaa! Widzę, że nie dopisałam zer w drugich wymiarach kafelków. Ale nie zmienia to faktu, że ... :)))
UsuńZainspirowały mnie Twoje kafelki ;-))))
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. Ciekawam efektów tej inspiracji. :)
UsuńCudne anioły! A kafeleczki miniaturowe, jedyne w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuńKajka, dziesięciocentymetrowe kafelki to jeszcze takie calkiem duże. Choć fakt, że przy obecnej modzie na wielgachne kafle to te są maleńkie.
UsuńPiękne,podziwiam,podziwiam...
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję! :)
UsuńThe work with clay is beautiful and then not finished till the trail by fire, like real life :) I like the statues and very good meaning you put with them. I think the patch job is very good and admire your work. I would have done this too but it so dries out my hands.
OdpowiedzUsuńMadtatter, dziękuję :)
Usuńefekt piorunujący-śliczne
OdpowiedzUsuńEluniu, w ceramice ogień to i owszem, ale że i pioruny, powiadasz? :D
UsuńDawno nie lepiłam... oj dawno.
OdpowiedzUsuńTen z glanami superzasty jest... niech nie spęknie.
A kafelki jak masz psu na budę to mi przyślij - już ja będę wiedziała co z nimi ;) bo pikne so!
Nie przyślę! Psu też coś od życia się należy (właśnie zamówiłam u sąsiada stolarza nową budę, więc wykończeniówka jakaś się przyda), a Ty sobie sama ulep. O! :)
UsuńHi hi hi - bo mjak ktoś wiele nie robi, to sobie myśli że to tak zaraz człowiek na wszystko czas znajdzie i jak tylko coś ulepi to hop siup i wszystkim pokaże? Bo jakby robił dużo, to by wiedział, że to jednak wcale nie tak hop siup jednak?
OdpowiedzUsuńAle przechodząc ponad tym, to i glany i cała reszta onych są świetne! W ogóle całe towarzystwo anielskie bardzo piękne!
A gdybyś nie napisała, że tej ułomnej kiecka się omsnęła, to bym nawet nie załapała że to nie tak miało być! Więc może wystsrczy troszkę podszlifować tą ułamaną ściankę co by gładka była (da się tak?) i kontynuoeać dzieło z nowym zamysłem?
A kafelki może (na pewno!) akurat komuś dokładnie wtym rozmiarze i w tym wydaniu będą potrzebne?
Krysiu, rzeczywiście na zdjęciu damulki ta urwana kiecka nie rzuca się w oczy, ale na żywo i owszem. Próbowałam coś zrobić z tą kiecką,ale biskwit jest już całkiem twardy, więc trudno ją tu szlifować. Zostanie taka.
UsuńKafelki - dla pieska! :D
nie pękaj, pokaż bombki - podpisz, że to jajka może nikt nie zauważy :-D
OdpowiedzUsuńa glany - hm... na pierwszej focie wyglądają jak zwykłe tenisówy, ale na zdjęciu całościowym to jak nic to glany!!!!!
reszta glinianek cudna! coraz ładniejsze Ci się robią - no i trzymam kciuki żeby im w wypale nic się nie stało :-x
a jak Ci się obraz nie podoba to znasz mój adres O!
Ja Ci dam trampki! ;>
Usuńtrampki jak trampki ale ten sweter mmmmm... sama bym taki założyła ;-)
UsuńJesli masz aniolkowy rozmiar, to czemu nie? Zakladaj!:)))
Usuńglany, niech tak będzie, jak bym powiedziała, że w tym obuwiu jest ruch ! one właśnie zrobią krok !!!
OdpowiedzUsuńkafelki- rewelacja,może dorobić i te wyjdą ciut mniejsze? albo te dać do kuchni?
Do kuchni to wlasnie robię inne kafelki. Jak mi wyjdą, nie omieszkam się pochwalc.
UsuńZachwycające są Twoje prace, nawet ten brakujący kawałek sukienki nie przeszkadza mi żeby talent zobaczyć... pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńOj, nie grzesz kobieto! Talentu u Ciebie pod dostatkiem.
OdpowiedzUsuńNiech wszystko należycie Ci się wypali, bo widać ile pracy włożyłaś w lepienie. Buciki rewelka!
Kafle wyglądają pięknie :) Wiem, że pieskowi też się należy ładna buda, ale czy on je doceni? ;P
Pozdrawiam serdecznie.
Miłego dnia, wesoła Aniu :) Fajnie się Ciebie czyta :))
OdpowiedzUsuńCuda! cuda! Cuda! Tyle powiem! Jaka twórcza kobieta! Och, będę tu często zaglądać! Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! :)
Usuń