Ślimakowa, bo w ślimaczym tempie powstaje. I no to co, że po drodze zrobiłam kilka innych serwetek? Na dodatek ostanie trzy rzędy wycinałam już trzy razy. Buuu! Teraz po raz kolejny robię to samo okrążenie i podśpiewuję sobie pod nosem: zamknę, nie zamknę, zamknę, nie zamknę... na melodię: "Wejdą, nie wejdą" Tadeusza Rossa. Zamknę okrążenie, żeby nie było. ;>
Serwetkę zaczęłam w lutym ubiegłego roku. Pokazywałam ją we wpisie:
W tej chwili wygląda tak i już pies za nią się chciał wziąć. Wyrwałam ją jednak z psiego pyska. Uff! Nie będzie mi tu psica konkurencji robić!
Ciekawe, ile rzędów będzie miała ta serwetka? I ile lat będę ją supłać? Ot, dylematy!
Serwetkę zaczęłam w lutym ubiegłego roku. Pokazywałam ją we wpisie:
Kryminały i frywolitki, czyli filozofia tworzenia
Wówczas wyglądała tak:W tej chwili wygląda tak i już pies za nią się chciał wziąć. Wyrwałam ją jednak z psiego pyska. Uff! Nie będzie mi tu psica konkurencji robić!
Ciekawe, ile rzędów będzie miała ta serwetka? I ile lat będę ją supłać? Ot, dylematy!
Nie ważne że długo powstaje, na takie śliczności warto poczekać :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
powodzenia , bedzie cudna
OdpowiedzUsuńVery, very beautiful!!! :)
OdpowiedzUsuńBeautiful work, so good no matter how long it takes :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzieła zawsze powstawały w pocie czoła. Dasz radę!
OdpowiedzUsuńPięknie się zapowiada :) Moją ślimakową serwetką jest Anemone Iris Niebach, niby nieduża, ale wlecze mi się strasznie :P
OdpowiedzUsuńNoooo, cudeńko powstaje.
OdpowiedzUsuń