Ulepione, wysuszone, czas wypalić na biskwity.
Pisanki cearmiczne
Ulepiłam ich z dziesięć, nim zaczęły mi wychodzić tak, jak sobie tego życzyłam. Małe są z szarej gliny, która wypala się na jaśniutki piaskowy kolor, duża z gliny czerwonej. Ta szara jest dobra do lepienia mniejszych przedmiotów, ta druga jest bardziej stabilna i bardziej zdaje egzamin przy dużych formach.
Pojęcia zielonego nie mam, jak je poszkliwić. Najchętniej w ogóle bym ich nie szkliwiła, tylko podkreśliła wzór tlenkiem jakimś.
Ps. Kota nadal nie ma.
Ps. Kota nadal nie ma.
Miłego dnia!
Piękne jaja ulepiłaś !!! Podziwiam również tutaj :) Ciekawa jestem, jak będą wyglądały po wypaleniu :)
OdpowiedzUsuńKocie - wracaj do domu.
Ściskam Aniu mocno.
Dzięki, Tereniu! :)
UsuńPrzed chwilą właśnie wróciłam z ogrodu i rozgrzewam się herbatką. Już sama z siebie zaczynam się nabijać - codziennie chodzę i nawołuję niewidzialnego kota. Toż to zaraz dwa tygodnie będą.
Ale fajne!!!! Już czekam na wypał i szkliwienie :) Chociaż ja chyba wolałabym bez szkliwienia :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! :)
OdpowiedzUsuńSuper, czekamy na efekt końcowy :)
OdpowiedzUsuńŚliczne jajeczka ulepiłaś. Ja bym je zostawiła tak jak są. No może zaszalałabym z odrobiną bezbarwnego lakieru tak by brud się nie czepiał.
OdpowiedzUsuńLakiem na ceramikę? Toż mój świętej pamięci mistrz by się mnie wyrzekł za takie coś. ;)
UsuńAle jaja!!!! Cudne!!!
OdpowiedzUsuńPo prostu pięknotki....Ale masz zdolne łapki....Pa...
OdpowiedzUsuńAnia, bez szkliwienia zostaw. No i właśnie miałam pytać o Florka :(
OdpowiedzUsuńJolciu, chyba zrobię po połam. :)
UsuńA tak w ogóle to dziękuję Wam za miłe słowa pod adresem moich jajeczek. :) Jutro pójdą do pieca.
OdpowiedzUsuńkot wróci, mój nawet na tydzień sie wynosił, a jaja baaardzo mi się podobają
OdpowiedzUsuńNo toś mnie pocieszyła. Właśnie mijają dwa tygodnie, jak Florek poszedł sobie w świat. :(
UsuńA za jaja dziękuję! :) W poniedziałek szkliwienie. O ile podejmę do tego czasu decyzję, jak je szkliwić.
wonderful egg how big is it!
OdpowiedzUsuńAle jaja ! Świetne i bardzo do nich oczy lgną. Bo takie gliniane, takie ciepłe, takie piękne.... i na dodatek te kwiatuszki.... Cudeńka!
OdpowiedzUsuńJuż są piękne,ciekawa jestem jak będą wyglądać po skończeniu:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJajeczka są przepiękne. Pełne uroku i wiosny za sprawą tych ślicznych kwiatów. Podziwiam talent i cierpliwość do trudnego materiału jakim jest glina. Mi też podobają się takie surowe i dziewicze, bo mają swój urok w takiej postaci. Ciekawe jak wyjdą po wypaleniu? Ma pewno zagladnę. Nie mam doświadczenia w takich sprawach, ale może lakier bezbarwny - matowy dobrze by je zabezpieczył, a przy tym nie pozbawił tego surowego uroku?
OdpowiedzUsuńbetsi m., już wyżej wspominałam, że lakier na ceramikę to... No, nie uchodzi! ;>
UsuńCudowne jajeczka!!!Już wspaniale się prezentują!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńprzepiękne, szalenie mi się podobają ale już sobie wyobrażam poszkliwione ;-) w szczelinach ciemniejsze szkło i całe gładziutkie mmmm... ale to pewnie trudne do zrobienia? ;-)
OdpowiedzUsuńReniu, tak właśnie chcę zrobić - bo to podkreśli cały wzór na jajkach. Jaja ze względu na kształt są trudne do ustawienia w piecu tak, by żadną częścią nie dotykały podłoża. I zbyt ciężkie, by potraktować je jak koraliki.
UsuńTworzą się cudeńka:)
OdpowiedzUsuńa jest wersja gotowana? na miękko ;-D
OdpowiedzUsuńNie ma. Jest wypiekana na twardo i na bardzo twardo. ;>
Usuń